Niedawno obchodziliśmy Święto Środka Zimy, więc astronomiczna zima stała się faktem. Jest jednak nieco kapryśna i cały czas wystawia na próbę naszą cierpliwość w oczekiwaniu na śnieg.
Koledzy z poprzedniej wyprawy pisali, że w czerwcu śnieg już na dobre zasypał Stację, a odśnieżanie wejść do budynków było jedną z codziennych czynności. U nas na razie na to się nie zapowiada, chociaż cienka pokrywa śnieżna cały czas utrzymuje się w okolicy.
Jeszcze parę dni temu mieliśmy odwilż oraz opady deszczu połączone z atakami silnego wiatru (porywy dochodziły do 150 km/godz.). Wtedy też nieoczekiwanie odwiedziła nas grupka pingwinów Adeli, które powinny już na dobre opuścić naszą wyspę razem z pingwinami maskowymi (jedynie pingwiny białobrewe w okresie zimowym sporadycznie pojawiają się na naszym wybrzeżu).

Wytopiona ścieżka do budynku meteo

Pada i pada, ale nie to, co powinno

Spóźnieni goście – to jeszcze nie wiosna!

Adelki, czyli pingwiny Adeli
Wczoraj natomiast było trochę lepiej – choć okoliczne szczyty pokrywa śnieg, znajduje się pod nim zdradziecki lód, który powstał w wyniku ostatnich odwilży. Natomiast lekko przysypany Lodowiec Ekologii nie zachęca do dłuższych odwiedzin:

Lekko przysypany Lodowiec Ekologii

Klif Dutkiewicza

W okolicy Kasprowego

Zatoka Ezcurra

Chmury soczewkowe

„Arctowski” i Zatoka Admiralicji

Zabudowania „Arctowskiego”

Jardine
Nie pocieszyła mnie też ostatnia rozmowa telefoniczna z zaprzyjaźnionym polarnikiem Wiesiem, który zimował na „Arctowskim” m.in. na 34 wyprawie (2009-2010). Powiedział, że najgrubsza pokrywa śnieżna, jaką wtedy odnotowali nie przekroczyła 15 cm, a na nartach i skuterach dało się jeździć jedynie w tych miejscach, gdzie śnieg miał większą szansę się akumulować, czyli na pewno nie na wszelkich wzniesieniach. Zobaczymy, jak będzie w naszym przypadku.
Aktualnie temperatura wynosi -3,2 stopnia,co przy wietrze 13 m/s daje temperaturę odczuwalną prawie -14 stopni. Do tego sypie lekki śnieg, a w Zatoce jest sporo dryfującego paku lodowego.
W trakcie naszego zimowania na VII wyprawie Antarktycznej w roku 1982/1983 śniegu i silnego wiatru zawsze było w nadmiarze. W czasie Święta Środka Zimy, była duża uroczystość, łącznie z pieczeniem barana. Jerzy Sacewicz.
Rozumiem, że baran przypłynął z Polski razem z całym zaopatrzeniem specjalnie na tę uroczystość? 🙂
Z tymi pieczonymi baranami to była chyba większa, zapomniana obecnie sprawa, bo o pieczeniu wspomina też dwukrotnie p.Terelak w swoich „|Introspekcjach Antarktycznych” – dzienniku z III wyprawy.