Nareszcie pojawiło się wyczekiwane okno pogodowe, a wraz z nim udało się zrealizować jeden z pomysłów terenowych, jaki powstał w naszych głowach zaraz po przyjeździe – zjazd na nartach z Urbanka.
Urbankowa Turnia (Urbanek Crag) znajduje się tuż przy wejściu do fiordu Ezcurra, odchodzącego od Zatoki Admiralicji, vis a vis szczytu Point Thomas, pod którym znajdują się stacyjne zbiorniki z paliwem. Najbliższe towarzystwo „Urbanka” to Lodospad Komitetu Polarnego (Polar Committe Icefall) i Lodospad Emerald (Emerald Icefall), które spływają do fiordu z Kopuły Arctowskiego (Arctowski Icefield).
Turnia ma wysokość ok. 600 m n.p.m. i wyraźnie góruje nad okolicą. Z tej wysokości znane nam szczyty w okolicy Stacji wydają się niewielkimi wzniesieniami.
Żeby dostać się pod „Urbanka”, musieliśmy skorzystać z drogi morskiej i popłynąć zodiakiem. Śniegu w okolicy Stacji nie ma już od ponad miesiąca, więc trochę zabawnie wyglądaliśmy razem z Damianem i Adamem jak w Helly Hansenach nieśliśmy narty do pontonu.
Na brzegu przywitała nas najwyraźniej zajęta sobą para krabojadów. Po uporaniu się z ekwipunkiem, ruszyliśmy do góry. Zbocze było mocno oblodzone, więc foki nie zdały egzaminu i narty musieliśmy wynieść na sam szczyt. Wysiłek zrekompensowały nam widoki na okolice stacji brazylijskiej Ferraz i peruwiańskiej Machu Picchu oraz Lodowiec Lange’go na północ od „Urbanka”.

W Helly Hansenie na narty

W drodze na szczyt

Damian i Lodowiec Langego

Para krabojadów

Lodowa kraina

Przygotowanie sprzętu

Urbanek Crag

Widok na Zatokę Admiralicji

Zatoka Admiralicji
W Stacji mówi się, że jak idzie mgła, silny wiatr i „Urbanek dymi”, to będzie zmiana pogody. Na gorszą oczywiście. Dzisiaj na szczęście nie dymił, a słońce towarzyszyło nam przez większą część dnia. Jakby chciało, żeby było nam jeszcze bardziej stąd żal wyjeżdżać.