Historia zatoczyła krąg, znów wylądowaliśmy na Lions Rump. Ale nie byłoby to tak pamiętne, gdyby nie ponowne spotkanie z Anią, która również w tym sezonie będzie tam pracować, a z którą spędziliśmy ponad rok temu wspólny rejs na koniec świata.
Polar Pioneer
Coś się kończy
Od poniedziałku jesteśmy już w Krakowie i próbujemy zrozumieć nową rzeczywistość. Ale historia trwa nadal, a narracja domaga się kolejnego odcinka – jeszcze kilkanaście dni temu w napięciu pakowaliśmy ostatnie drobiazgi do toreb, plecaków i beczek. A potem? A potem się zaczęło.
Na walizkach
A właściwie na trzech 120-litrowych beczkach po kiszonce, dwóch plecakach 90-litrowych i dwóch mniejszych, 35-litrowych. Tak, jesteśmy gotowi do drogi, a statek „Polar Pioneer” lada moment pojawi się na horyzoncie.
Czego nam brakuje?
Wczoraj statek „Polar Pioneer” wypłynął z Mar del Plata w Argentynie i z każdym dniem jest coraz bliżej Szetlandów Południowych. Wyprawa dobiega końca, a w naszych rozmowach pojawia się coraz więcej wątków o tym, czego nam brakuje i za czym tęsknimy.
Już rok poza domem
24 września minął dokładnie rok od naszego wypłynięcia z Gdyni na statku „Polar Pioneer”. Wtedy też zaczęła się nasza kolejna polarna przygoda – tym razem na półkuli południowej.
Załadunek statku i początek zimowania
W ostatnich dniach sporo się u nas działo. 1 kwietnia wpłynął do Zatoki Admiralicji statek Polar Pioneer i to wcale nie był żart, bo wieczorem rozpoczęliśmy tankowanie paliwa.