Święta minęły, a po wielkanocnych wypiekach pozostało tylko wspomnienie (oby nie dodatkowe kilogramy).
Przygotowania do Wielkanocy zaczęły się już wcześniej – najpierw świętowała mesa i część korytarza, w których zrobiliśmy lekki remont i pomalowaliśmy ściany. Potem zaczęło się sporządzanie listy tego, co i kto ma ochotę przygotować na świąteczny stół. Ja oczywiście wpisałam paschę, no bo jak tu świętować bez tego rarytasu? Piotrek zaś przygotował jajka w sosie tatarskim (nawet sam zrobił majonez).

Hornsundzka ekipa remontowa
Z piątku na sobotę odbyła się nasza EDK – wbrew planom Łukasza finalnie zrobiliśmy 48,5 km, co zajęło nam jakieś 16 godzin. Brzydal szedł wiernie z nami (biedny nie wiedział, co go czeka), a przy II stacji ostrzegł nas przed niedźwiedziem, który schował się za niewielkim wzniesieniem – gdyby nie jego szczekanie, które lekko zdezorientowało misia, spotkalibyśmy się z nim twarzą w pysk.

Wyruszamy na EDK
Po powrocie, ledwo włócząc nogami, wzięliśmy święconkę, którą przygotowali Piotrek i Maciek, i poszliśmy na Przylądek Wilczka, gdzie odbyliśmy XIV stację EDK i przy okazji poświęciliśmy pokarmy w koszyku.

Wielki powrót
A potem zaczęło się świętowanie, czyli dwa dni konsumpcji, oglądania filmów i prawie niesprawdzania poczty 🙂

Śniadanie wielkanocne
A np. taki chleb widoczny na zdjęciu to z mrożonek?
Dziś (tzn. wczoraj) w głównym wydaniu TVN widziałem kogoś z bazy wypowiadającego się (kto zacz?) oraz króciutki materiał.
Chleby pieczemy sami, ale zgadza się mamy też mrożone. Podobnie bułki i bagietki, ale nie ma tego dużo. Za to mnóstwo jest chleba tostowego.
W tym materiale wypowiadał się Darek, nasz Kierownik 🙂