To co zobaczyliśmy ostatniej nocy na niebie przeszło nasze najśmielsze wyobrażenia – nad Stacją pojawiła się najprawdziwsza zorza polarna!
Spektakl zorzowy trwał zaledwie parę minut, ale mogliśmy obserwować feerię barw w całej okazałości – od najjaśniejszych odcieni seledynu, po głęboki karmin.
Zjawisko było tak niesamowite, że długo jeszcze staliśmy przed Stacją wpatrzeni w niebo mimo że już nic na nim nie było widać oprócz gwiazd, zastanawiając się, czy to nie był sen…
A tak wyglądała nasza aurora borealis, tfu, australis 🙂

Świeciła na czerwono…

i na zielono…

aż w oczach się mieniło!
Aktualizacja 2.04: Ten wpis to oczywiście primaaprilisowy żart. Teoretycznie zorze możemy oglądać (bo skoro w Polsce są widoczne, to czemu nie tutaj?), ale niestety nie jest to zjawisko charakterystyczne dla naszej szerokości geograficznej. Zdjęcia zostały zrobione podczas zimowania na Spitsbergenie w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund, tutaj możecie zobaczyć ich więcej.