Rozpoczął się nowy etap naszego pobytu na stacji: zabrakło wody w jeziorku. Od kilku dni było pewne, że nastąpi to niedługo. Opadów praktycznie nie było, a wody powierzchniowe już dawno zamarzły.
Brak wody oznacza, że musimy sami o nią zadbać, czyli przetransportować bryły lodu do podgrzewanego zbiornika na wodę. Przy tej okazji Dagmara i Marta, z racji że są drobniejsze, weszły do zbiornika i dokładnie go umyły. Nasz mechanik wymienił filtry i wyczyścił kolektor wydechowy agregatu prądotwórczego, bo stamtąd brane jest ciepło do podgrzewania zbiornika.

Zbiornik na wodę przed czyszczeniem

Czyszczenie zbiornika w wykonaniu Marty

Daga w zbiorniku

Dobrze, że można wyjrzeć na zewnątrz…

Czysty zbiornik z topiącym się lodem
W tym czasie reszta grupy udała się do fiordu, gdzie lodu zalega mnóstwo. Trzeba było wrzucić go na przyczepę, a następnie traktorem zawieźć pod Stację. Pracy było nie mało, ale dzięki temu, po rozmrożeniu będziemy mieli wodę przez kilka dni. Ponadto nie jest to taka zwykła woda jak do tej pory tylko krystalicznie czysta, polodowcowa, zamarznięta kilkaset lat temu!
Uzupełnianie lodu w zbiorniku będzie już naszą rutynową czynnością co kilka dni. Zaczęło się prawdziwe zimowanie!

Transport growlersów z fiordu do zbiornika

Zamarznięte jeziorko, z którego braliśmy wodę

Lola martwi się brakiem wody

Ujęcie wody z jeziorka
My w podobnym terminie nie mieliśmy wody ale zrobiliśmy sobie lodowisko.Frajdy i zabawy co nie miara i o wodzie się zapomina „Kaczuszki” moje ulubione.
Nie jest źle, teraz woda jest przynajmniej czysta.
Graliśmy w hokej 🙂
A jazda figurowa na wyżłach? teraz sezon się zaczyna ;))
Na wyżłach będzie Daga dzisiaj próbowała 🙂
Widzę, że gustujecie w wodzie z lekką nutka Ajaxa ;P
Tak, woda z nutką dekadencji 🙂 Co nas nie zabije, to nas wzmocni 🙂
Ile tam tych skuterów śnieżnych stoi?
Wydaje się co najmniej dwa razy więcej niż Was tam jest na tej stacji 😉
Większość z nich to dawcy organów… 🙂
Nasz mechanik – Damian rozbiera je sukcesywnie i odzyskuje to co może się przydać przy naprawie tych jeżdżących.
Macie psa …czy to husky i czy należy do Was?pozdrowienia z Przybrdy u nas dziś gołoledź….
Psy mamy dwa: rodzeństwo Lola i Brzydal. Na zdjęciu jest Lola. Z tego co wiemy to jest to połączenie malamuta i psa grenlandzkiego.
U nas dzisiaj pada śnieg i co najważniejsze pionowo 🙂 W czasie zamieci, to różnie z tym jest. Pozdrawiamy 🙂
Wyprawa Założycielska przywiozła do Hornsundu, na zimowanie dwa psy: owczarki podhalańskie Saba i Baca. Miały one ostrzegać przed niedźwiedziami. Saba w bardzo szybkim czasie zaginęła (prawdopodobnie wpadła do szczeliny lodowca Hansa). Baca pozostał do końca zimowania, trochę się męczył, gdyż zmrożony śnieg kaleczył mu nogi, po prostu nie był przystosowany do warunków panujących na Spitsbergenie. Pierwsze spotkanie Bacy z niedźwiedziem było następujące: niedźwiedź stanął stójkę na tylnych łapach, Baca do niego podbiegł podniósł tylną nogę i niedźwiedź poczuł nieco ciepła i tak się Baca, zaprzyjaźnił z niedźwiedziem, że przyprowadził go pod sam budynek stacji. Drugie zimowanie w roku 1979 też przywieźli psa, ale już przepisy norweskie się zaostrzyły i obowiązywał zakaz sprowadzania psów, mogły być tylko haski tam urodzone. Gubernator Norweski polecił psa odstrzelić i w zamian za to dać polskiej ekipie psa legalnego. Przyleciał traper do odstrzelenia tego psa, ale nie miał sumienia tego zrobić. Rozpoczęła się radiowa batalia uratowania psa, Rosjanie zobowiązali się do zabrania go helikopterem i przewiezienia do Murmańska i tak też podobno zrobili, psa zabrali, ale dalszych wieści o tym psie już nie było. Jerzy Sacewicz uczestnik pierwszego zimowania.