24 września minął dokładnie rok od naszego wypłynięcia z Gdyni na statku „Polar Pioneer”. Wtedy też zaczęła się nasza kolejna polarna przygoda – tym razem na półkuli południowej.
Wiele przez ten rok się wydarzyło, zarówno w naszym życiu, jak i życiu naszych bliskich. O wielu rzeczach również staraliśmy się na bieżąco Was informować na naszym blogu, co może choć trochę w wyobraźni skracało ten dystans ponad 14 tys. km, który nas dzieli.
Powoli już mentalnie przygotowujemy się na kolejną zmianę, jaką będzie powrót do Polski, choć nadal staramy się jak najbardziej aktywnie korzystać z czasu, jaki nam jeszcze tutaj pozostał.
Sobota minęła nam bardzo miło – w spokojnej, ale koleżeńskiej atmosferze posiedzieliśmy przy domowych smakołykach (my z Piotrkiem po raz kolejny zrobiliśmy obwarzanki krakowskie) i podczas toastów z naszych alkoholowych resztek (zbliża się koniec wyprawy, więc i te żelazne rezerwy są już na wykończeniu) wspominaliśmy wydarzenia z poprzednich miesięcy. Było sporo śmiechu i odrobina zadumy.

Ciasto Asi

Obwarzanki krakowskie

Sylw i Daga
Trzymajcie kciuki, żebyśmy w takich nastrojach dotrwali do końca zimowania – według rozpiski na naszej tablicy w kuchni do przypłynięcia „Polar Pioneera” zostało nam 28 dni.