Tym razem prawie nieoczekiwana – z jednej strony wiedzieliśmy, że Norwedzy wybierają się 18 grudnia na Wyspę Niedźwiedzią, ale z drugiej – nie do końca wierzyliśmy, żeby mieli czas zatrzymać się choć na chwilę w Hornsundzie.
Tymczasem pomimo niezbyt dobrych warunków pogodowych (silne opady śniegu i wiatr), zdecydowali się na lądowanie u nas, a termin wizyty na Wyspę Niedźwiedzią został przełożony. Okazało się, że śmigłowiec był potrzebny do akcji ratunkowej na morzu, więc przygarnęliśmy pasażerów do siebie na filiżankę kawy i małe co nieco. Zgodnie z obietnicą telefoniczną przywieźli nam całą korespondencję odebraną z Longyearbyen – było tam kilka paczek świątecznych, które nie zdążyły dojść na początku miesiąca, więc nie ma się co dziwić, że ich adresaci byli przeszczęśliwi.

Listy od bliskich i znajomych
Początkowo goście mieli zostać na obiedzie, nawet część z nich włączyła się w prace w kuchni, ale szybko się okazało, że muszą wracać do Longyearbyen. Byliśmy tym faktem trochę niepocieszeni, ale w końcu jeszcze się z nimi spotkamy w lutym lub marcu, bo wtedy planują nas odwiedzić 🙂

Z gośćmi w mesie

W kuchni z zastępcą Gubernatora Svalbardu