Już ochłonęliśmy po pierwszym szoku w kontakcie z cywilizacją po powrocie do kraju i powoli wtapiamy się w codzienność. Ale chętnie dzielimy się naszymi opowieściami podczas różnych spotkań i warsztatów. W styczniu zapraszamy Was do Krakowa na slajdowisko „Dom pod biegunem” o naszym rocznym pobycie w Antarktyce.
Autor: Daga
Powrót do domu
Relacja z naszego pobytu w Antarktyce dobiega końca – dni od 5 do 7 listopada spędziliśmy w samolotach, przelecieliśmy ponad 10 tysięcy kilometrów, żeby finalnie dotrzeć do rodzinnego Krakowa.
Przystanek na Falklandach
Po południu 29 października Wyspa Króla Jerzego została daleko w tyle, a 1 listopada byliśmy już w Stanley, stolicy Falklandów – brytyjskich wysepek sąsiadujących z długim ogonem Ameryki Południowej.
Rozładunek Lions Rump
Historia zatoczyła krąg, znów wylądowaliśmy na Lions Rump. Ale nie byłoby to tak pamiętne, gdyby nie ponowne spotkanie z Anią, która również w tym sezonie będzie tam pracować, a z którą spędziliśmy ponad rok temu wspólny rejs na koniec świata.
Coś się kończy
Od poniedziałku jesteśmy już w Krakowie i próbujemy zrozumieć nową rzeczywistość. Ale historia trwa nadal, a narracja domaga się kolejnego odcinka – jeszcze kilkanaście dni temu w napięciu pakowaliśmy ostatnie drobiazgi do toreb, plecaków i beczek. A potem? A potem się zaczęło.
Na walizkach
A właściwie na trzech 120-litrowych beczkach po kiszonce, dwóch plecakach 90-litrowych i dwóch mniejszych, 35-litrowych. Tak, jesteśmy gotowi do drogi, a statek „Polar Pioneer” lada moment pojawi się na horyzoncie.